niedziela, 31 marca 2013

Carolyn Jess-Cooke „Zawsze przy mnie stój”

                                                         
 
Zawsze przy mnie stój - Carolyn Jess-Cooke
 
Autor: Carolyn Jess-Cooke

Tytuł: Zawsze przy mnie stój

Wydawnictwo:  Otwarte   
 
Życie Margot porównałabym do kłębka włóczki zabarwionego na tysiąc kolorów – wyciągając kolejny kawałek sznurka, nigdy nie wiadomo, na jaką barwę się trafi – czy będzie to energetyzujący pomarańcz uśmiechu, czy szary ciężar udręczonego serca.
Jednak nie tylko jej życie tak wygląda – Margot umiera, a jej pośmiertna egzystencja zachowuje tę samą specyfikę, która towarzyszyła jej w ludzkim ciele.
 
 

Ile razy zastanawialiśmy się, jak opisalibyśmy własne życie, patrząc na nie z góry? Jakie wysnulibyśmy wnioski, nad czym załamalibyśmy ręce, a co skwitowalibyśmy pełnym satysfakcji okrzykiem? Margot jest dane poznać odpowiedzi na te pytania, bo po śmierci zostaje swoim własnym aniołem stróżem. Musi szybko odnaleźć się w nowej roli, bo w świecie aniołów czas jest równie nieubłagany, jak w świecie ludzi.
Kobieta przyjmuje imię Ruth i rozpoczyna podróż drogą własnego życia, staje się przewodnikiem i obrońcą płomyczka życiu Margot. Po prostu staje się Aniołem Stróżem.
Patrząc na życie Margot, Ruth wielokrotnie stara się zrobić wszystko, by odmienić bieg wydarzeń. Musi jednak zrozumieć, że pewne rzeczy mają bardzo wysoką cenę, a wpływ na jedną decyzję może zniszczyć to, co za wszelką cenę chciałoby się zatrzymać.

Autorka przedstawia nam tu istny wachlarz bohaterów, których możemy pokochać lub znienawidzić. A może najpierw ich pokochamy, a później znienawidzimy? A może na odwrót? W tej książce spotkamy się z różnorodnymi, oddzielonymi przepaścią emocjami, uświadomimy sobie, że pewne wydarzenia na zawsze odciskają piętno na ludzkim życiu, pełnym porażek, ale i sukcesów, smutku i radości, bezradności i siły.

Podczas czytania nie raz łzy gromadziły mi się w oczach, serce ściskało na myśl o brutalności świata, nadzieja gasła i rozkwitała.
Carolyn Jess-Cokke stworzyła dzieło tak wybitne, tak piękne i poruszające, że nie mogłam go nie pokochać. Gdy przeczytałam ostatnie zdanie, przewierciłam wzrokiem ostatnią kropkę, jeszcze przez długi czas nie mogłam wyjść z osłupienia. „Zawsze przy mnie stój” to powieść, która z walizką pełną emocji ulokowała się w kąciku mojego serca, poruszyła czułe struny. Czytać takie książki to na nowo otwierać oczy, brać w płuca zupełnie inne powietrze niż do tej pory. Czytać takie książki to budować nadzieję na to, że w życiu zawsze odnajdziemy coś pięknego. Zawsze.

Niesamowita treść ukryta pod równie niezwykłą okładką, od której wprost nie można oderwać oczu. Wszystko magnetyzuje, przyciąga, wsysa. Magia.

Książkę przeczytałam w październiku i do tej pory nie mogłam się zabrać za jej zrecenzowanie. Ogromnym wyzwaniem było napisanie o niej choć kilku zdań, gdyż powieść jest tak niesamowita, że nie wiem, jakie słowa mogłyby oddać jej wartościowość.
Przeczytajcie ją. Przeczytajcie, a w duchu podziękujecie Carolyn Jess-Cooke za ten cudowny prezent.

 
 
 
Moja ocena: 9,5/10
 

sobota, 30 marca 2013

E-book? Jestem na...


E-booki… Jedni uważają je za zło wcielone, dla innych są równie dobre jak książki (bądź lepsze, bo można je czytać na komputerze, który dla wielu jest teraz obiektem uwielbienia). A co ja o tym myślę? Cóż, ulokowałam się na neutralnym gruncie i czuję się tam bardzo dobrze.

Uwielbiam czuć ciężar książki w dłoniach, przewracać kartki i słuchać ich szelestu. Każda książka jest inna, wyjątkowa, bez względu na treść.
Czasem jednak w bibliotece nie ma lektury, którą chcę przeczytać, a wycinanie z mojego budżetu pieniędzy na książki w ilości większej niż jedna co miesiąc nie jest moim wymarzonym rozwiązaniem. Wtedy w ruch ruszają e-booki.
Inny praktyczny powód?
Wyjeżdżając np. na wakacje, zazwyczaj biorę ze sobą kilka książek, które zajmują około ¼ walizki i ważą nieco więcej niż mały, lekki czytnik e-book’ów. A tak biorę to niewielkie urządzenie i mogę czytać do woli.  
Oh, właśnie, nie wspomniałam o czytniku. Nie czytam na komputerze, nie tylko ze względu na to, że tego po prostu nie lubię, ale dlatego, że to zbyt męczące dla moich oczu, a na dworze niepraktyczne, bo kompletnie niczego nie widać. Wyprosiłam więc na jakąś okazję ten oto czytnik e-book’ów:




Kupiłam go w Weltbildzie za niecałe 230 zł. Owszem, cena nie należy do najniższych, ale mogę czytać do woli, spokojnie zmieści się tu kilka tysięcy książek, więc, patrząc na to, że książka kosztuje około 40 zł…

Książki nic nie zastąpi, nie będzie dawało takich samych odczuć jak podczas czytania zadrukowanych stron. Jednak czasami warto dać szansę e-book’om. Wartościowy tekst jest wartościowym tekstem zarówno na kartkach, jak i na ekranie. Nie będzie to miało co prawda magii faktury kartek czy okładki albo charakterystycznego zapachu papieru, ale magia treści nigdzie się nie ulotni.

E-booki na czytniku są dla mnie doskonałym rozwiązaniem w czasie podroży lub sytuacji, gdy nie mam innego sposobu na przeczytanie wyczekiwanej książki. Nie popadam w skrajności – nie jestem zwolenniczką ciągłego bycia przylepionym do gadżetów, ale gdy mogą ułatwić mi życie – korzystam.


W końcu – co by to było za życie bez książek?! ;)

 
Jestem w trakcie pisania recenzji "Zawsze przy mnie stój", później wezmę się za "Bez mojej zgody".
 
Życzę Wam wszystkim wesołych, spokojnych świąt i oczu dookoła głowy w lany poniedziałek! :)
 

piątek, 1 marca 2013

Podsumowanie lutego

Dawno nie dodałam żadnego wpisu i szczerze mówiąc czuję się z tym źle. Nie mam jednak czasu na pisanie recenzji, bądź zwyczajnie brakuje mi ochoty. Na szczęście na podsumowanie lutego mam i czas, i ochotę :) W najbliższym czasie możecie się też spodziewać posta, w którym przedstawię Wam *moje podejście do e-book'ów*.

W lutym przeczytałam 5 książek:


"Duma i uprzedzenie" Jane Austen    

"Czerwień rubinu" Kerstin Gier

"W pierścieniu ognia" Suzanne Collins

"Atrofia" Lauren DeStefano

"Bez mojej zgody" Jodi Picoult


Duma i uprzedzenie - Jane AustenCzerwień Rubinu - Kerstin GierW pierścieniu ognia - Suzanne CollinsAtrofia - Lauren DeStefanoBez mojej zgody - Jodi Picoult



Pewnie większość z Was uzna, że to malutko, ale dla mnie to o 3 książki za dużo. Pewnie w tym momencie wszyscy wytrzeszczyli oczy i złapali się za głowę. :D Ale za dużo nie dlatego, że przeczytanie 5 książek to dla mnie wyzwanie czy brak przyjemności. Po prostu przez moją postępującą wadę wzroku powinnam ograniczyć ilość pochłanianych powieści, ale ciężko mi się powstrzymać, gdy te wszystkie cudeńka mnie wołają i proszą o przeczytanie.


Aktualnie czytam "Invocato", postaram się w końcu zabrać za jakąś recenzję, bo świeci tu pustkami.