|
Autor: Lisa Genova
Tytuł: Motyl
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 350 |
Gdy wzięłam tę książkę do ręki, wiedziałam, że muszę ją
przeczytać. Czułam to całą sobą. Jednak gdy przeczytałam opis, pomyślałam:
„Kurczę, starsza kobieta, Alzheimer – to chyba nie dla mnie”. Pół roku temu
(wtedy wypożyczyłam „Motyla”) byłam jeszcze na etapie paranormal romance,
rzadko czytałam coś innego. Mimo to nie mogłam odłożyć tej powieści na półkę,
czułam się jak przywiązana. I choć często nie słucham intuicji, spycham ją
gdzieś daleko, daleko, tym razem dałam jej dojść do głosu i okazało się, że było
warto.
Alice to kobieta spełniona życiowo – ma satysfakcjonującą
pracę, męża, który również wspina się po szczeblach kariery, rozwijające pasje
dzieci. Czuje, że robi to, co uwielbia, a wiedza, którą posiada i wciąż
rozwija, jest dla niej najważniejszym dobytkiem. Jej życie jest prawie że
idealne, jednak Alice, jak każdy człowiek, ma również drobne problemy –
chociażby brak wspólnego języka z córką, która zamiast jakiegoś „dobrego”
zawodu wybrała aktorstwo.
Wkrótce jednak Alice będzie musiała przewartościować swój
świat, bo zacznie tracić to, co tak bardzo ceniła – pamięć i wiedzę.
Zapodziane klucze, wiecznie zostawiane w różnych miejscach
drobiazgi, chwilowe pustki w głowie – brzmi znajomo, prawda? Nie przejmujemy
się tym, bo w końcu każdemu zdarza się o czymś zapomnieć, coś gdzieś zostawić i
za nic nie móc sobie przypomnieć, gdzie. Z Alice było tak samo – zgubiona
ładowarka (która, oczywiście, w końcu się odnalazła), zostawienie portfela w
restauracji, ulatujące z myśli słowo. Owszem, kobieta jest nieco zaniepokojona,
bo takie rzeczy nigdy jej się nie zdarzały, jej umysł zawsze działał bez
zarzutu. Zrzuca jednak winę na przemęczenie spowodowane nawałem pracy, bierze
również pod uwagę początki menopauzy.
Jednak stracenia orientacji i zupełnej dziury w pamięci na
ulicy, którą zna się jak własną kieszeń, nie da się już tak łatwo wytłumaczyć.
Alice udaje się do lekarza i po wielu badaniach otrzymuje diagnozę, która
zupełnie zmieni jej życie – ma Alzheimera o wczesnym początku.
W tym momencie warto zwrócić uwagę na ogromną wiedzę, którą
posiada autorka. W szczegółowy, obrazowy sposób (aczkolwiek tak, żeby czytelnik
łatwo mógł zrozumieć treść), Lisa Genowa przedstawia chorobę Alzheimera. Używa
profesjonalnych nazw i pojęć, jednak robi to z ogromnym wyczuciem, tak, by
zwykły zjadacz chleba nie czuł się jak podczas czytania encyklopedii medycznej.
Autorka umiejętnie przeplata opisy i dialogi z relacją przebiegu choroby.
Powieść pokazuje, jak wielkim ciężarem jest choroba.
Ciężarem nie tylko dla osoby chorej, ale również dla rodziny, znajomych, którzy
nie wiedzą, jak mają się zachować – co powiedzieć, zrobić, myśleć o zaistniałej
sytuacji.
Widzimy tu rozpacz, czarną płachtę, która okryła rodzinę
Alice. Jednak możemy tu również dostrzec ogrom nadziei, pokłady wytrwałości i
bezgranicznej miłości.
Razem z główną bohaterką i jej bliskimi przechodzimy przez
wszystkie etapy choroby, śledząc
niszczycielską siłę odbierającą wszystko, co dla człowieka najważniejsze.
Skąd wziął się tytuł książki? Otóż Alice, będąc jeszcze w
początkowym stadium choroby, tworzy dokument, w którym umieszcza kilka
podstawowych pytań odnośnie jej życia, na które powinna znać odpowiedź. Pod
spodem dodaje krótką notatkę, która, w razie problemów z powyższymi pytaniami,
ma ją skierować do następnego dokumentu o nazwie „Motyl”, w którym znajdzie
dalsze instrukcje.
Co takiego kryje w sobie „Motyl”? To tajemnica, której Wam
nie wyjawię. Mogę jednak zapewnić, że na chwilę wstrzymacie oddech.
Ciężko jest porównać chorobę Alzheimera do czegokolwiek – to
coś tak niewyobrażalnego, że znalezienie odpowiednich słów jest niemal
niemożliwe. Jeśli jednak miałabym ją do czegoś porównać – byłby to ogień.
Początkowo ogień może wydawać się niegroźny – mały płomyk
świeczki czy dające ciepło ognisko. Kiedy jednak straci się nad nim kontrolę,
rozprzestrzeni się i zniszczy wszystko, co spotka na swojej drodze, nie
zostawiając nic poza popiołem, który też wkrótce zniknie. Tak samo jest z
Alzheimerem – sieje spustoszenie w umyśle, pozbawia wspomnień, wiedzy i myśli.
Podczas czytania towarzyszyło mi wiele emocji – radość, gdy
bohaterowie odnosili sukcesy i cieszyli się z małych rzeczy; smutek, gdy Alice
coraz szybciej staczała się w otchłań demencji; rozgoryczenie, gdy ogarniała
mnie świadomość, że wobec bardzo wielu rzeczy człowiek jest kompletnie
bezradny, choćby nie wiem jak się starał stawić im czoła.
Tę powieść warto przeczytać nie tylko dlatego, że jest
napisana dobrym, przystępnym językiem, wzrusza i pokazuje, jak ciężkie jest
życie z Alzheimerem. Zacytuję tu słowa pewnej pisarki, której opinia znajduje
się wewnątrz książki: „Powinieneś przeczytać tę książkę zarówno ze względu na
siebie, jak i twoją rodzinę. Ona cię uświadomi. Ona cię przerazi. Ona cię
zmieni”.
To książka nie tylko o Alzheimerze. To również opowieść o ogromnej stracie, która
jednocześnie wiele daje – otwiera oczy na to, co naprawdę ważne i pokazuje, że
miłość potrafi znieść więcej, niż mogłoby się wydawać.
Moja ocena: 10/10