czwartek, 30 maja 2013

Marcin Piędel „Rozmazany makijaż”

Rozmazany makijaż - Marcin Piędel
Autor: Marcin Piędel
Tytuł: Rozmazany makijaż
Wydawnictwo: MARTINI PUBLISHER
Ilość stron: 61

„Rozmazany makijaż” to opowiadanie o nastolatce, która ma problemy typowe dla swojego wieku – nie dogaduje się z rodzicami, ma irytujące rodzeństwo, gubi się w „dorosłym” świecie, do którego wkracza. Do tego dochodzi zadurzenie w nauczycielu i incydent na imprezie, o którym niełatwo zapomnieć.

 
Główna bohaterka… Cóż, nijaka, na dodatek przedstawiona w dość stereotypowy sposób – naiwna nastolatka, której serduszko przyśpiesza na widok przystojniaka, o którym pisze pełne miłości wiersze. Może Amelia miała być odebrana jako romantyczna dusza, która przelewa swoje emocje w poezję, jednak w moim odczuciu wcale tak nie było.

Wydarzenia są przewidywalne, zakończenie również, jednak była jedna rzecz, która mnie zaskoczyła (szkoda, że tylko jedna).  Język jest prosty, opowiadanie czyta się szybko. Znalazło się trochę rażących błędów, ale nie było ich bardzo dużo (dodam, że autor sam przeprowadził korektę).

Coś, co bardzo mi się nie podobało – opisy korzystania z toalety przez bohaterkę. Przepraszam, ale w takich sytuacjach wdawanie się w szczegóły zniesmacza.

 
Opowiadanie na swój sposób pokazuje te trudniejsze strony dojrzewania – popełnianie błędów, kłopoty z emocjami i uczuciami, zagubienie.

Podsumowując – tekst nie przypadł mi do gustu. Nic nie przykuło mojej uwagi, po przeczytaniu ostatniej strony nie czułam żadnych większych emocji, które zazwyczaj towarzyszą mi po zakończeniu intrygującego utworu. Jednak to moje subiektywne odczucie i może komuś innemu twórczość młodego pisarza bardzo się spodoba.

 

Moja ocena: 3+/10


Za e-book'a dziękuję autorowi.
 

sobota, 18 maja 2013

Lisa Genova „Motyl”


Motyl - Lisa Genova
Autor: Lisa Genova
Tytuł: Motyl
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 350
Gdy wzięłam tę książkę do ręki, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Czułam to całą sobą. Jednak gdy przeczytałam opis, pomyślałam: „Kurczę, starsza kobieta, Alzheimer – to chyba nie dla mnie”. Pół roku temu (wtedy wypożyczyłam „Motyla”) byłam jeszcze na etapie paranormal romance, rzadko czytałam coś innego. Mimo to nie mogłam odłożyć tej powieści na półkę, czułam się jak przywiązana. I choć często nie słucham intuicji, spycham ją gdzieś daleko, daleko, tym razem dałam jej dojść do głosu i okazało się, że było warto.
 









 
Alice to kobieta spełniona życiowo – ma satysfakcjonującą pracę, męża, który również wspina się po szczeblach kariery, rozwijające pasje dzieci. Czuje, że robi to, co uwielbia, a wiedza, którą posiada i wciąż rozwija, jest dla niej najważniejszym dobytkiem. Jej życie jest prawie że idealne, jednak Alice, jak każdy człowiek, ma również drobne problemy – chociażby brak wspólnego języka z córką, która zamiast jakiegoś „dobrego” zawodu wybrała aktorstwo.
Wkrótce jednak Alice będzie musiała przewartościować swój świat, bo zacznie tracić to, co tak bardzo ceniła – pamięć i wiedzę.

Zapodziane klucze, wiecznie zostawiane w różnych miejscach drobiazgi, chwilowe pustki w głowie – brzmi znajomo, prawda? Nie przejmujemy się tym, bo w końcu każdemu zdarza się o czymś zapomnieć, coś gdzieś zostawić i za nic nie móc sobie przypomnieć, gdzie. Z Alice było tak samo – zgubiona ładowarka (która, oczywiście, w końcu się odnalazła), zostawienie portfela w restauracji, ulatujące z myśli słowo. Owszem, kobieta jest nieco zaniepokojona, bo takie rzeczy nigdy jej się nie zdarzały, jej umysł zawsze działał bez zarzutu. Zrzuca jednak winę na przemęczenie spowodowane nawałem pracy, bierze również pod uwagę początki menopauzy.
Jednak stracenia orientacji i zupełnej dziury w pamięci na ulicy, którą zna się jak własną kieszeń, nie da się już tak łatwo wytłumaczyć. Alice udaje się do lekarza i po wielu badaniach otrzymuje diagnozę, która zupełnie zmieni jej życie – ma Alzheimera o wczesnym początku.

W tym momencie warto zwrócić uwagę na ogromną wiedzę, którą posiada autorka. W szczegółowy, obrazowy sposób (aczkolwiek tak, żeby czytelnik łatwo mógł zrozumieć treść), Lisa Genowa przedstawia chorobę Alzheimera. Używa profesjonalnych nazw i pojęć, jednak robi to z ogromnym wyczuciem, tak, by zwykły zjadacz chleba nie czuł się jak podczas czytania encyklopedii medycznej. Autorka umiejętnie przeplata opisy i dialogi z relacją przebiegu choroby.  











Powieść pokazuje, jak wielkim ciężarem jest choroba. Ciężarem nie tylko dla osoby chorej, ale również dla rodziny, znajomych, którzy nie wiedzą, jak mają się zachować – co powiedzieć, zrobić, myśleć o zaistniałej sytuacji.
Widzimy tu rozpacz, czarną płachtę, która okryła rodzinę Alice. Jednak możemy tu również dostrzec ogrom nadziei, pokłady wytrwałości i bezgranicznej miłości.
Razem z główną bohaterką i jej bliskimi przechodzimy przez wszystkie etapy choroby,  śledząc niszczycielską siłę odbierającą wszystko, co dla człowieka najważniejsze.

Skąd wziął się tytuł książki? Otóż Alice, będąc jeszcze w początkowym stadium choroby, tworzy dokument, w którym umieszcza kilka podstawowych pytań odnośnie jej życia, na które powinna znać odpowiedź. Pod spodem dodaje krótką notatkę, która, w razie problemów z powyższymi pytaniami, ma ją skierować do następnego dokumentu o nazwie „Motyl”, w którym znajdzie dalsze instrukcje.
Co takiego kryje w sobie „Motyl”? To tajemnica, której Wam nie wyjawię. Mogę jednak zapewnić, że na chwilę wstrzymacie oddech.
Ciężko jest porównać chorobę Alzheimera do czegokolwiek – to coś tak niewyobrażalnego, że znalezienie odpowiednich słów jest niemal niemożliwe. Jeśli jednak miałabym ją do czegoś porównać – byłby to ogień.
Początkowo ogień może wydawać się niegroźny – mały płomyk świeczki czy dające ciepło ognisko. Kiedy jednak straci się nad nim kontrolę, rozprzestrzeni się i zniszczy wszystko, co spotka na swojej drodze, nie zostawiając nic poza popiołem, który też wkrótce zniknie. Tak samo jest z Alzheimerem – sieje spustoszenie w umyśle, pozbawia wspomnień, wiedzy i myśli.

Podczas czytania towarzyszyło mi wiele emocji – radość, gdy bohaterowie odnosili sukcesy i cieszyli się z małych rzeczy; smutek, gdy Alice coraz szybciej staczała się w otchłań demencji; rozgoryczenie, gdy ogarniała mnie świadomość, że wobec bardzo wielu rzeczy człowiek jest kompletnie bezradny, choćby nie wiem jak się starał stawić im czoła.

Tę powieść warto przeczytać nie tylko dlatego, że jest napisana dobrym, przystępnym językiem, wzrusza i pokazuje, jak ciężkie jest życie z Alzheimerem. Zacytuję tu słowa pewnej pisarki, której opinia znajduje się wewnątrz książki: „Powinieneś przeczytać tę książkę zarówno ze względu na siebie, jak i twoją rodzinę. Ona cię uświadomi. Ona cię przerazi. Ona cię zmieni”.
To książka nie tylko o Alzheimerze. To również  opowieść o ogromnej stracie, która jednocześnie wiele daje – otwiera oczy na to, co naprawdę ważne i pokazuje, że miłość potrafi znieść więcej, niż mogłoby się wydawać.

Moja ocena: 10/10

sobota, 4 maja 2013

Podsumowanie kwietnia

O rany, ale zaniedbałam bloga. Niestety, kwiecień był pracowitym miesiącem i nie miałam czasu na pisanie recenzji i innych postów.  Odbiło się to również na przeczytanych książkach, gdyż w tym miesiącu ich liczba to zaledwie 3.


Nostalgia anioła - Alice SeboldPandemonium - Lauren OliverPłatki na wietrze - Virginia Cleo Andrews
 
 
 
 
Alice Sebold - Nostalgia anioła
 
Lauren Oliver - Pandemonium
 
Virginia Cleo Andrews - Płatki na wietrze
 
Pociesza mnie to, że wszystkie książki mi się podobały i długo na nie czekałam. W kwietniu zaczęłam również czytać Mistrza i Małgorzatę i pewnie ta powieść dołączyłaby do dzisiejszego podsumowania gdyby nie to, że nie zabrałam jej ze sobą na wyjazd, bo byłam pewna, że będę miała tak mało wolnego czasu, że ledwo skończę Płatki na wietrze. Okazało się jednak, że się myliłam i spokojnie zdążyłabym przeczytać i tę książkę. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - jeszcze przyjdzie czas na Bułhakowa.
 
Z racji tego, że będę miała kilka dni wolnego dzięki maturom, dokończę recenzję Motyla, która wymaga jeszcze kilku poprawek i być może zmienię wygląd bloga, bo zbieram się do tego już od jakiegoś czasu.
Zabiorę się też za czytanie pewnego opowiadania i podzielę się z Wami pewną wiadomością, ale o tym niebawem. :)
 
Mam nadzieję, że pogoda się poprawi i już niedługo będę mogła ponownie cieszyć się czytaniem na dworze.
 
Miłego czytania i blogowania, Moliki!