Mówią, że to, co dobre, szybko się kończy. Może i to stwierdzenie nie zawsze się sprawdza, ale jeśli chodzi o wakacje, pasuje idealnie. Dwa miesiące odpoczynku, relaksu, swobody minęły niczym minuta na wielkim zegarze życia. Koniec z wylegiwaniem się na ogrodzie, dowolną ilością snu, siedzeniem do późna i czytelniczą rozwiązłością. Cieszę się, że w czasie wakacji przeczytałam sporo książek, bo teraz, gdy zacznie się rok szkolny i klasa maturalna, czasu na czytanie czegoś poza podręcznikami i lekturami będzie naprawdę niewiele. Już planuję stosiki, które przeczytam, gdy skończę liceum! ;) Niestety, nie można żyć samymi przyjemnościami, obowiązki wysuwają się na pierwszy plan i trzeba się z nich wywiązać, najlepiej z okruszyną pozytywnego podejścia, z czym łatwo nie będzie, ale nie jest to niewykonalne.
W sierpniu przeczytałam tyle samo książek, ile w lipcu, a więc 10. Liczba stron, które przerzuciłam (albo naklikałam na czytniku) to około 3760 i to chyba największa suma jak do tej pory. Z większości powieści byłam bardzo zadowolona, przyniosły wiele emocji, przemyśleń. Niektóre nie wybiły się jakoś szczególnie ("Przez burze ognia" czy "Angelfall"), ale nie był też największymi gniotami, z jakimi przyszło mi się zmierzyć. Sierpniowe książki prezentują się tak:
Mam nadzieję, że wypoczęliście i macie siłę na powrót do edukacji. Ostatni tydzień wakacji nie rozpieszczał pod względem pogody i liczę na to, że wkrótce poprawi się choć odrobinę, bo zawsze jest mi łatwiej siedzieć w czterech klasowych ścianach, kiedy słońce przebija się przez szyby niż wtedy, gdy na niebie wiszą ciężkie, szare chmury i cały świat wygląda tak, jakby pogrążył się w depresji.
Trzymajcie się ciepło i czytajcie same wspaniałe książki!
Patrycja