Autor: Lev Grossman
Tytuł: Czarodzieje
Wydawnictwo: Sonia Draga
Tytuł: Czarodzieje
Wydawnictwo: Sonia Draga
Gdy, będąc w bibliotece, przeczytałam
na okładce 'Czarodziejów”, że to taka poruszająca, przepełniona
magią książka, miałam nadzieję na... Cóż, na poruszającą,
przepełnioną magią książkę. A co dostałam? Kilkaset stron
czystych męczarni.
Zacznę od głównego bohatera. Przez
cały czas spędzony z książką nie mogłam odpędzić myśli, że
jest on jednym wielkim męczennikiem i malkontentem. Nawet gdy dostał
to, czego zawsze chciał (magii), gdy miał dziewczynę, znajomych,
niczego mu nie brakowało – uważał świat za jedno wielkie bagno,
w którym tkwi po uszy. Jeszcze nigdy nie znienawidziłam tak żadnego
bohatera. Jak na tak wybitnie inteligentnego, zachowywał się jak,
za przeproszeniem, skończony idiota. Niesmak, jaki wywołuje ten
bohater, jest po prostu nie do przetrawienia.
Akcja... Tak naprawdę nie widziałam
tu żadnej akcji aż do zakończenia książki, gdzie na ostatnich
kilkudziesięciu stronach zaczęło się coś dziać. Powieść jest
denna, według mnie nie zawiera nic wartego uwagi. Liczyłam na magię
w zupełnie nowej odsłonie, na porywającą historię pełną
tajemnic i pokonywania własnych słabości. Odniosłam wrażenie, że
w tej książce o magii brakuje właśnie magii.
Ilość błędów przyprawia o
dreszcze. Te potknięcia (kosmiczne wywrotki) stylistyczne, spotykane
na każdym kroku, jeszcze bardziej utrudniały przebrnięcie przez
książkę, jakby i bez nich nie było to trudne. Osoba
przeprowadzająca korektę powinna się znać na swojej profesji,
przynajmniej moim skromnym zdaniem, a w tym wypadku... Istnieje
możliwość, że ze względu na niezbyt interesującą fabułę
sprawdzający po prostu zasnął i nie wykonał swojej pracy. Uh,
uwzięłam się na tę książkę, co? To chyba dlatego, że miałam
wobec niej spore oczekiwania.
Za dużo wulgaryzmów. Rozumiem,
zbuntowani nastolatkowie, zdobywcy świata, wiecznie pijani, ale,
panie Grossman, dlaczego aż tyle? Ilość przekleństw pasuje raczej
do jakiegoś kryminału, w którym głównym bohaterem jest zbir bez
górnych jedynek, którego jedyną rozrywką jest liczenie kapsli od
piwa, a nie do powieści dla młodzieży. A z relacji między
bohaterami i ich zachowań można wysnuć tylko jeden wniosek –
alkohol, brak szacunku i seks to najlepszy scenariusz dla młodzieży.
Jedynym dobrym punktem książki jest
koniec. I o dziwo nie tylko dlatego, że to KONIEC. Wydarzenia
zamykające powieść były dosyć interesujące, jednego nawet nie
przewidziałam (przynajmniej nie od razu). Jednak to jedyny promyk
tej książki, który nie ma takiej siły, by przebić się przez
gęsty mrok całej reszty.
Zmusiłam się (nie spodziewałam się,
że mam aż tak dużo silnej woli) do przeczytania całej książki,
co było istną katorgą, tylko ze względu na to, że ostatnimi
czasy nie kończyłam zbyt wielu książek i chciałam się wreszcie
przekonać, czy w bardzo kiepskich powieściach da się znaleźć coś
wartościowego. Wniosek? Nie bardzo. Kilka nielicznych momentów
dających się przełknąć nie jest warte takiego poświęcenia.
Czytanie ma być przyjemnością, a w tym przypadku zadowolenie to
ostatnie, co mogłoby mi towarzyszyć.
Ocena: -3/10
Nie chciałabym tu polemizować z gustami czytelników "fantasy", ale wydaje mi się, że wśród słodkich książeczek o czarodziejach walczących ze złem, klarownych i wiecznie bohaterskich jest miejsce również dla nijakich, słabych i wiecznie niezadowolonych. Nie chodzi wcale o bohatera, który przeraża gawiedź i wydaje się do gruntu zły, a tak w rzeczywistości jest to człowiek honorowy, zdolny do poświęceń i zakochany w jedynej wybrance swego serca. Nie, właśnie bohater książki Czarodzieje wydaje mi się prawdziwy. Skończył szkołę magii i został wrzucony w świat, w którym nic nie musi robić. Co zrobi młody człowiek? Zacznie się bawić i korzystać ze swobody bez żadnych konsekwencji. Fillory podobne do Narnii? Czy to jedyna książka opierająca się o doskonałe dzieło i przedstawiające jej świat w krzywym zwierciadle? Myślę, że nie. Może zamiast oczekiwać od głównego bohatera żeby był kolejnym Harrym Potterem, Wiedźminem lub cudnym Hobbitem dajmy mu żyć tak jak chce. Pijąc, uprawiając seks, bluźniąc i trzęsąc portkami przy każdej okazji.
OdpowiedzUsuń