Nie wierzę, że styczeń już za nami, a w kalendarzu zagościł luty. Ten miesiąc minął jeszcze szybciej niż poprzedni, ale na pewno nie był to zmarnowany czas. Teraz trzeba tylko znaleźć wystarczającą ilość energii, żeby dotrwać do ferii i cieszyć się wolnymi, długimi (oby!) dniami.
W styczniu przeczytałam 4 książki, co daje około 1487 stron.
Emma Donoghue Pokój Powieść napisana z ciekawej perspektywy, jednak czegoś mi w niej zabrakło.
Mats Strandberg, Sara Bergmark Elfgren Krąg Wciąga, choć nie powala na kolana.
Balsam dla duszy kobiety Przyjemne historie, które zostawiają w człowieku jakiś rodzaj ciepła.
Haruki Murakami Po zmierzchu Póki co stoję na rozdrożu i nie wiem, co myśleć o tej książce.
W styczniu żadna książka nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, ale w poprzednich miesiącach miałam dobrą passę, więc nie narzekam :)
Na początku stycznia miałam urodziny i dostałam kilka powieści, którymi z chęcią się wam pochwalę :)
Co prawda Miasto kości i dwie następne części przeczytałam w gimnazjum, ale chętnie sprawdzę, jakie wrażenie zrobi na mnie po kilku latach.
Trzymajcie się i nie dajcie się zimie, która się u nas rozgościła!
Patrycja
A ja zimę lubię (jako jedna z nielicznych). Muszę obcykać to miast kości bo wszędzie o nim głośno..
OdpowiedzUsuń