Mari, zatopiona w
lekturze, spędza noc w restauracji, zamiast oddać się czytaniu w domowym
zaciszu, gdzie jej siostra, Eri, trwa w długim, nieprzerwanym śnie. Dosiada się
do niej Takahashi – gadatliwy student prawa grający na puzonie. Mimo
niewielkiego zaangażowania Mari w rozmowę, chłopak nie zniechęca się i
kontynuuje pogawędkę. Po pewnym czasie Takahashi udaje się na próbę zespołu,
jednak Mari nie dane jest spędzić czas w zaplanowanej samotności – zjawia się
Kaoru, znajoma Takahashiego i właścicielka lovehotelu, która prosi znającą
chiński dziewczynę o przetłumaczenie słów zaatakowanej prostytutki.
W każdym rozdziale widzimy sytuacje, w których biorą udział
różni bohaterowie – Mari i Takahashi, Eri i coś
, Mari i Kaoru, tajemniczy mężczyzna. Ciekawym zabiegiem jest przedstawienie
wydarzeń rozgrywających się w ciągu jednej nocy i umieszczenie przed każdym
rozdziałem zegarka pokazującego godziny poszczególnych zdarzeń.
Mimo wielu rozterek bohaterów, brakuje mi tutaj prawdziwego
ładunku emocjonalnego, nie potrafię wczuć się w postaci i obdarzyć je sympatią.
„Po zmierzchu” jak dla mnie jest monotonne i czytałam je bez większej
przyjemności, a Hajime z „Na południe od
granicy, na zachód od słońca” nieustannie wzbudzał we mnie irytację i ogromną
niechęć.
Haruki Murakami mnie nie przekonuje, nie podzielam zachwytu
nad jego twórczością. Przeczytałam jego 3 powieści (dwie wymienione wyżej +
„Sputnik sweetheart”) i raczej nie sięgnę po więcej, lecz nie powiem nigdy, bo
a nuż jakiś utwór mnie zainteresuje.
W grudniu 2013, kupiłam jego jedną książkę "Przygoda z owcą". Skończyłam mniej więcej na 1/3 lektury i na razie do niej nie wrócę. Czytając zastanawiałam się, na jak wielkim haju musiał być autor, by móc to napisać. Kiedyś dokończę czytać i na razie nie mam zamiaru dalej poznawać jego twórczości.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem, że zdołałaś przeczytać aż 3 pozycje jego autorstwa.
Pozdrawiam,
K.M.