niedziela, 30 listopada 2014

Gayle Forman „Zostań, jeśli kochasz"


Autor: Gayle Forman
Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Tytuł oryginału: If I stay
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Data wydania: 2014
Ilość stron: 248



Wystarczy jedna sekunda, żeby roztrzaskać świat na kawałki, przeciąć serce na wskroś i odebrać to, co najważniejsze. Jedna sekunda, żeby wszystko zniszczyć. Jedna sekunda, żeby wrócić i zadbać o to, co zostało.

 

Mia jest niesamowicie uzdolnioną wiolonczelistką i choć jej klasyczne upodobania niezbyt pasują do gustu reszty rodziny, ma z nią dobry kontakt i zawsze może liczyć na wsparcie i poczucie humoru rodziców. Kochany braciszek również zajmuje ważne miejsce w jej sercu. Z pozoru może się wydawać, że życie Mii jest idealne – talent i rozwijająca się pasja, rodzice wychodzący poza schematy, wierna przyjaciółka, a w końcu, zupełnie niespodziewanie, Adam, chłopak marzeń. Jednak jeśli zajrzymy głębiej, zobaczymy ogrom niepewności i braku wiary we własne siły, silne poczucie, że nie pasuje się do żadnej grupy, do żadnego miejsca. A później jedna wycieczka, jeden moment, jeden samochód wystarczy, żeby obrócić wszystkie marzenia, plany i nadzieje w pył.


 

Poruszają mnie tego typu historie. Nawet gdy powiela się motyw utraty bliskich, ogromnego cierpienia i walki o powrót do normalności, umiejętność wzbudzania emocji i posługiwania się słowem jak karabinem/balsamem dla duszy sprawia, że autor chwyta mnie za serce i jego utwór zapada w pamięć. Jednak w tym wypadku nie było łez, nie było czytania z zapartym tchem, nie było emocji. Zazwyczaj podczas czytania moje uczucia wrzeszczą jakby były na rollercoasterze. A gdy przewracałam elektroniczne kartki  „If i stay”… Cisza. Może raz było leciutkie drgnięcie i odrobinę zaszklone oczy, ale poza tym zero emocjonalnego zaangażowania. Wiem, że wiele osób jest zachwyconych tą powieścią, jednak mi zdecydowanie czegoś w niej zabrakło. Mimo ciekawego motywu muzyki, która stanowiła tło całego życia Mii, całość wydawała mi się mdła i mało przekonująca, jakby autorka wpadła na pomysł i chciała jak najszybciej pokazać go światu. Jednak, nie wierząc w to, że tak chłodno odebrałam powieść, która wyciska łzy i rozszarpuje serca, postanowiłam obejrzeć równie wzruszający film, licząc na to, że może w dzień czytania coś było nie tak z moją wrażliwością…


http://www.kniznivesmir.cz/wp-content/uploads/2014/07/If-I-Stay-poster-2.jpg



Jednak film również pozostawił mnie obojętną. Spodziewałam się, że wyleję hektolitry łez, bo w wielu przypadkach smutne obrazy filmowe tak manipulują moimi uczuciami, że nie potrafię się powstrzymać, jednak ponownie zderzyłam się z murem biernej postawy. Tylko podczas sceny szpitalnej, w której dziadek Mii mówi jej coś pięknego i ważnego przy łóżku, samotna łza spłynęła mi po policzku. Niestety, poza tym jednym momentem i kilkoma dobrymi piosenkami (m.in. Bena Howarda, Gabrielle Aplin) film był dość monotonny i nie oglądałam go z przyjemnością. Odniosłam wrażenie, że związek Adama i Mii został spłycony (a już w książce nie czułam jego głębi), tak samo jak postać głównej bohaterki.

„If I stay” nie jest złą książką, porusza wiele trudnych kwestii, takich jak utrata najbliższych osób, rozchodzenie się dróg, stawianie czoła gigantycznym problemom. Jednak tym razem nie jestem zadowoloną czytelniczką i moje serce nie zostało poruszone tą historią. Lecz jeśli  czujecie, że klimat tej powieści wpasowuje się w wasz gust literacki – spróbujcie. Być może dostaniecie ładunek emocjonalny, od którego puls wam przyspieszy, a oczy zajdą łzami. :)

8 komentarzy:

  1. A chciałam ją kupić w Matrasie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku, jak o niej przeczytałam, nie mogłam się doczekać, aż trafi w moje ręce. A jak już trafiła... Rozczarowanie, niestety. Ale zbiera kilogramy pozytywnych opinii. ;)

      Usuń
  2. N ie ma jej w mojej bibliotece,jakoś nawet nie żałuję dzięki twojej recenzji. Swoją drogą, tytuł po polsku jest beznadziejny, bo zdradza zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się kiedyś pojawi, a wtedy przekonasz się, czy Twoje zdanie pokryłoby się z moim. :)
      Zgadzam się, nieumiejętnie go przetłumaczyli. Oryginalny tytuł o wiele lepiej pasuje do książki, jej przesłania i wewnętrznej walki bohaterki. No ale cóż, nie pierwszy raz polski tytuł poległ na polu bitwy.

      Usuń
  3. oglądnęłam film, a książki nie czytałam, zazwyczaj robię na odwrót, ale tym razem nie wiem czy nie postąpiłam dobrze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W filmie pewne wątki zostały zmodyfikowane, więc jeśli mimo wszystko tematyka Cię zainteresowała, może warto sprawdzić, czy autorka spisała się lepiej niż reżyser :)

      Usuń
  4. Tego filmu jeszcze nie oglądałam, ale już dawno czytałam tę książkę. Właśnie teraz zamierzam ją sobie odświeżyć trochę, ale pamiętam, że bardzo mi się spodobała i wylałam przy niej sporo, sporo łez. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A wiec jesteś w drużynie, do której początkowo miałam nadzieję dołączyć :) Cieszę się, że Cię poruszyła, ja niestety tym razem nie zostałam złapana za serce.

    OdpowiedzUsuń