sobota, 30 marca 2013

E-book? Jestem na...


E-booki… Jedni uważają je za zło wcielone, dla innych są równie dobre jak książki (bądź lepsze, bo można je czytać na komputerze, który dla wielu jest teraz obiektem uwielbienia). A co ja o tym myślę? Cóż, ulokowałam się na neutralnym gruncie i czuję się tam bardzo dobrze.

Uwielbiam czuć ciężar książki w dłoniach, przewracać kartki i słuchać ich szelestu. Każda książka jest inna, wyjątkowa, bez względu na treść.
Czasem jednak w bibliotece nie ma lektury, którą chcę przeczytać, a wycinanie z mojego budżetu pieniędzy na książki w ilości większej niż jedna co miesiąc nie jest moim wymarzonym rozwiązaniem. Wtedy w ruch ruszają e-booki.
Inny praktyczny powód?
Wyjeżdżając np. na wakacje, zazwyczaj biorę ze sobą kilka książek, które zajmują około ¼ walizki i ważą nieco więcej niż mały, lekki czytnik e-book’ów. A tak biorę to niewielkie urządzenie i mogę czytać do woli.  
Oh, właśnie, nie wspomniałam o czytniku. Nie czytam na komputerze, nie tylko ze względu na to, że tego po prostu nie lubię, ale dlatego, że to zbyt męczące dla moich oczu, a na dworze niepraktyczne, bo kompletnie niczego nie widać. Wyprosiłam więc na jakąś okazję ten oto czytnik e-book’ów:




Kupiłam go w Weltbildzie za niecałe 230 zł. Owszem, cena nie należy do najniższych, ale mogę czytać do woli, spokojnie zmieści się tu kilka tysięcy książek, więc, patrząc na to, że książka kosztuje około 40 zł…

Książki nic nie zastąpi, nie będzie dawało takich samych odczuć jak podczas czytania zadrukowanych stron. Jednak czasami warto dać szansę e-book’om. Wartościowy tekst jest wartościowym tekstem zarówno na kartkach, jak i na ekranie. Nie będzie to miało co prawda magii faktury kartek czy okładki albo charakterystycznego zapachu papieru, ale magia treści nigdzie się nie ulotni.

E-booki na czytniku są dla mnie doskonałym rozwiązaniem w czasie podroży lub sytuacji, gdy nie mam innego sposobu na przeczytanie wyczekiwanej książki. Nie popadam w skrajności – nie jestem zwolenniczką ciągłego bycia przylepionym do gadżetów, ale gdy mogą ułatwić mi życie – korzystam.


W końcu – co by to było za życie bez książek?! ;)

 
Jestem w trakcie pisania recenzji "Zawsze przy mnie stój", później wezmę się za "Bez mojej zgody".
 
Życzę Wam wszystkim wesołych, spokojnych świąt i oczu dookoła głowy w lany poniedziałek! :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz