Autor: Colleen Hoover Tytuł: Hopeless Wydawnictwo: Otwarte Rok wydania: 2014 Ilość stron: 276 |
Ostatnio jestem coraz bardziej wybredna, jeśli chodzi o
powieści. A jeśli chodzi o powieści z młodymi bohaterami i wątkiem miłosnym,
już w ogóle zaczęłam kręcić nosem. Hopeless było moim drugim podejściem do
nurtu Young Adult. Po początku, który nie był zbyt zachęcający (zachowanie Sky
i Six potrafiło wprawić mnie w niemałe osłupienie i zdegustowanie), moja
poprzeczka wymagań diametralnie spadła. A później… Później okazało się, że
Hopeless nie dość, że ją przeskoczyło, to jeszcze wybiło się wystarczająco
mocno, by dotrzeć do bardzo odległych od ziemi wyżyn – mojej duszy.
Choć Sky pod wieloma względami przypomina swoje
rówieśniczki, kilka rzeczy ją od nich
różni – nie chodzi do szkoły, tylko uczy się w domu; nie ma telewizora,
komputera ani komórki, a co za tym idzie Facebooka, Instagrama ani żadnego
internetowego kontaktu z innymi ludźmi; nigdy nie była zakochana, ani nawet nie
czuła pociągu do żadnego chłopaka. To ten ostatni problem przez długi czas
zaprzątał myśli Sky i jej przyjaciółki. Jednak początkowa „nieczułość” Sky
ulatnia się, gdy spotyka Holdera – chłopaka, który budzi w niej nieznane dotąd
uczucia, i to z siłą ogromnej fali. Jednak Holder budzi nie tylko emocje Sky –
przywraca do życia wspomnienia, tajemnice, lęki. Z każdym dniem to, co jest pomiędzy
dwójką bohaterów, pogłębia się, wzmacnia i pięknieje, choć nie obywa się bez
trudnych momentów, kłótni, łez, cierpienia.
Colleen Hoover przedstawia w swojej książce uczucia subtelne
i wyjątkowe, ale zarówno Sky, jak i Holder oraz Karen muszą się zmierzyć z
demonami przeszłości, które przez długi czas były ukryte, aż pewnego dnia
zaczęły przedzierać się z powrotem przez cienką zasłonę kłamstw i zapomnienia. Hopeless
to opowieść nie tylko o zauroczeniu przeradzającym się w miłość. To czołowe
zderzenie ze zgubieniem własnej tożsamości, wykorzystywaniem seksualnym,
śmiercią, tragedią, tęsknotą i rozpaczą. Ładunek emocjonalny, który uderza w
czytelnika z siłą huraganu. Coś nie do opisania słowami. To trzeba przeczytać i
poczuć, przetłumaczyć na język własnej wrażliwości.
Nie obyło się jednak bez małych minusów, które Hopeless niestety
posiada. Zachowanie bohaterek, o którym wspomniałam na początku, zachwyty nad urodą
(choć i tak były zdecydowanie krótsze niż te w innych książkach) i dużo opisów
wspaniałych pocałunków nie stanowiło mocnych stron tej powieści. Jednak
ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad tego typu sprawami – pewne cechy
bohaterów, które są odrzucające i irytujące, to wychwalanie partnerów i
rozpływanie się nad ich zaletami (zarówno fizycznymi, jak i psychicznymi). Czy
nie jest tak w prawdziwym życiu? Że ludzie mają wady i czasem zachowują się
tak, jakby coś bardzo ciężkiego uderzyło ich w głowę i odebrało zdolność
racjonalnego myślenia, moralnego zachowania czy większej, hm, powściągliwości w
pewnych sprawach? Czy podczas pierwszej fazy zauroczenia, związku, ludzie nie
są tak zauroczeni drugą osobą, że myślą tylko o tym, jaka jest wspaniała? W
wielu książkach bohaterowie podejmują decyzje, za które mamy ochotę ich udusić,
wypowiadają słowa, które należałoby z powrotem wepchnąć im do gardeł,
mówią/myślą/robią coś, co w pierwszym momencie wydaje nam się
złe/odpychające/nie na miejscu. Ale czy naprawdę chcemy czytać o idealnych
ludziach, którzy nie istnieją i nigdy nie znajdą odzwierciedlenia w
rzeczywistości? O świetnie zaprojektowanych robotach, które uśmiechają się i
zawsze mówią to, co należy powiedzieć, w trudnych sytuacjach nie gubią na
chwilę własnej osobowości, nie mają życiowych dylematów i nie szukają siebie, z
potknięciami, a czasem i upadkami na samo dno ciemnej dziury pełnej okropnych i
zniesmaczających wyborów? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie, moje podejście
do tych kwestii jest chyba łatwe do wyłowienia z tego przydługiego monologu. ;)
A jeśli już jesteśmy przy ideałach – w Hopeless ich nie
znajdziecie, bohaterowie nie próbują się wybielić ani napisać happy idealnego
zakończenia swojej historii. Otwarcie mówią, że ich życie jest poplątane,
skomplikowane, ma dużo krzywizn i pęknięć. I właśnie to bardzo mi się podobało
– brak cukierkowatości, narzucania na zwykłe, nieidealne sprawy idealności.
Przyjmowali świat z jego wadami i zaletami, godząc się ze wszystkimi trudnymi
rzeczami, z którymi przyjdzie im się zmierzyć.
Hopeless wyrywa oddech. Steruje uczuciami stąpającymi po
rozedrganej linie, raz po raz przyprawiając o przyspieszone bicie serca i
zasłonięcie ust dłonią, by nie wyrwał się z nich szloch albo krzyk. Szarpie
duszą, głaszcze ją, skrapia łzami, ale i podrywa do śmiechu. Mroczne
wspomnienia i okrutny los przeplatają się tutaj z piękną, n i e i d e a l n ą
miłością, zarówno jeśli chodzi o Sky i Holdera, jak i ich rodziny. Może dla
niektórych to zwykła, młodzieżowa powieść, którą czyta się tak o i odkłada bez
zamętu w głowie na półkę. Dla mnie jest doskonale niedoskonała.
+Piękna, urocza okładka, na którą mogę patrzeć bez końca.
Och jak mnie kusi ta książka :) !
OdpowiedzUsuńJest niesamowita, mam nadzieję, że jak już skusi Cię na tyle, że po nią sięgniesz, spodoba Ci się tak samo jak mi. :)
UsuńUważam, że "Hopeless" to niezła powieść, która porusza masę ważnych problemów. Jednak nie powaliła mnie na kolana tak, jak stało się to w przypadku wielu innych czytelniczek.
OdpowiedzUsuń