Autor: Jodi Picoult Tytuł: Bez mojej zgody Tytuł oryginału: My sister's keeper Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Ilość stron: wydanie kieszonkowe - 464
Jodi Picoult ma coraz większą rzeszę fanów i trudno się temu
dziwić, gdy zagłębi się w którąś z jej powieści. Autorka pisze poruszające,
życiowe historie, które często mają słodko-gorzkie zakończenia. Jest jedną z
moich ulubionych pisarek i postawiłam sobie za cel przeczytanie chociaż połowy
jej dzieł. Przedstawiłam Wam już „Kruchą jak lód”, a dzisiaj przyszedł czas na
„Bez mojej zgody”.
Chyba nikt nie lubi podporządkowywać się czyjejś woli.
Chcemy sami o sobie decydować, samodzielnie podejmować decyzje. Anna nie jest w
tej kwestii wyjątkiem, jednak nikt nie zastanawia się, czy zgadza się na liczne
zabiegi – musi zrobić wszystko, by utrzymać przy życiu swoją siostrę Kate.
Białaczka… To brzmi jak wyrok i rzeczywiście nim jest. Kate
jest skazana na ciągłe cierpienie i nagłe wizyty w szpitalu. Nie panuje nad
własnym ciałem, nie wie, czy w danej chwili nie będzie musiała stoczyć kolejnej
walki o życie. I choć to ona ma raka, Anna spędza w szpitalu tyle samo czasu co
jej starsza siostra, bynajmniej nie jako osoba odwiedzająca.
Anna została poczęta w sztuczny sposób, aby od razu po
przyjściu na świat mogła pomóc śmiertelnie chorej Kate. Odkąd sięga pamięcią,
oddawała krew i przechodziła mnóstwo operacji. Mogłoby się wydawać, że
naturalną rzeczą jest niesienie pomocy bliskiej osobie i Anna powinna robić to
bez mrugnięcia okiem. Jednak gdy rodzice wciąż nie pytają jej o zgodę a
operacje stają się coraz poważniejsze i mogą zagrażać zdrowiu dziewczyny, Anna
decyduje się na krok, który na zawsze może podzielić jej rodzinę i zabić
siostrę. Ale czy tylko strach i chęć decydowania o własnym ciele i życiu
kierują Anną?
Jodi Picoult potrafi przedstawić ludzkie tragedie w
wyjątkowy sposób – pozwala zobaczyć nam, jak różne sytuacje wyglądają „od
środka”, jak wiele czynników składa się na choćby najprostsze zachowania,
wybory. Skupia się na każdej postaci z osobna, zagłębia się w ich psychikę i
uczucia, ale najważniejsze jest to, że zawsze zostawia nam nadzieję i między
linijkami upycha wartościowe przekazy odnośnie życia. Ubóstwiam ją, wielbię i
gdybym tylko miała taką możliwość, osobiście podziękowałabym jej za pisanie tak
wspaniałych książek, które tyle wnoszą do mojego małego literackiego ja.
Nieoczekiwane zdarzenia, fale emocji i szokujące
zakończenie. Autorka po raz kolejny doprowadziła mnie do łez i uderzyła w
najczulsze struny.
Poruszająca historia o trudnych
wyborach, śmiertelnej chorobie, matczynej miłości, duchowej przemianie, życiu,
śmierci…
Oglądałam również film, jednak jak zwykle o wiele bardziej podobała mi się książka. Film nie jest zły - nie można odmówić mu pięknych scen i klimatu, jednak powieść jest o niebo lepsza. No i
w ekranizacji jest inne zakończenie, co do którego wciąż mam mieszane
uczucia. Ale warto go obejrzeć, choćby ze względu na kilka świetnych scen.
A na koniec piękna piosenka, którą możemy usłyszeć w filmie. Uwielbiam ją
♥
|
niedziela, 16 czerwca 2013
Jodi Picoult Bez mojej zgody
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oglądałam ekranizacje tej książki i byłam nią bardzo poruszona, dlatego chętnie jeszcze raz wrócę do ,,Bez mojej zgody'', tym razem w wersji papierowej.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Picoult, a przygodę z jej twórczością zaczęłam właśnie od tej książki. Również oglądałam film, ale zgodzę się, że książka dużo lepsza. :)
OdpowiedzUsuń