niedziela, 16 czerwca 2013

Jodi Picoult Bez mojej zgody

Bez mojej zgody - Jodi Picoult
Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Bez mojej zgody
Tytuł oryginału: My sister's keeper
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: wydanie kieszonkowe - 464

Jodi Picoult ma coraz większą rzeszę fanów i trudno się temu dziwić, gdy zagłębi się w którąś z jej powieści. Autorka pisze poruszające, życiowe historie, które często mają słodko-gorzkie zakończenia. Jest jedną z moich ulubionych pisarek i postawiłam sobie za cel przeczytanie chociaż połowy jej dzieł. Przedstawiłam Wam już „Kruchą jak lód”, a dzisiaj przyszedł czas na „Bez mojej zgody”.




 


Chyba nikt nie lubi podporządkowywać się czyjejś woli. Chcemy sami o sobie decydować, samodzielnie podejmować decyzje. Anna nie jest w tej kwestii wyjątkiem, jednak nikt nie zastanawia się, czy zgadza się na liczne zabiegi – musi zrobić wszystko, by utrzymać przy życiu swoją siostrę Kate.

Białaczka… To brzmi jak wyrok i rzeczywiście nim jest. Kate jest skazana na ciągłe cierpienie i nagłe wizyty w szpitalu. Nie panuje nad własnym ciałem, nie wie, czy w danej chwili nie będzie musiała stoczyć kolejnej walki o życie. I choć to ona ma raka, Anna spędza w szpitalu tyle samo czasu co jej starsza siostra, bynajmniej nie jako osoba odwiedzająca.
 
 

Anna została poczęta w sztuczny sposób, aby od razu po przyjściu na świat mogła pomóc śmiertelnie chorej Kate. Odkąd sięga pamięcią, oddawała krew i przechodziła mnóstwo operacji. Mogłoby się wydawać, że naturalną rzeczą jest niesienie pomocy bliskiej osobie i Anna powinna robić to bez mrugnięcia okiem. Jednak gdy rodzice wciąż nie pytają jej o zgodę a operacje stają się coraz poważniejsze i mogą zagrażać zdrowiu dziewczyny, Anna decyduje się na krok, który na zawsze może podzielić jej rodzinę i zabić siostrę. Ale czy tylko strach i chęć decydowania o własnym ciele i życiu kierują Anną?
 
 
 

Jodi Picoult potrafi przedstawić ludzkie tragedie w wyjątkowy sposób – pozwala zobaczyć nam, jak różne sytuacje wyglądają „od środka”, jak wiele czynników składa się na choćby najprostsze zachowania, wybory. Skupia się na każdej postaci z osobna, zagłębia się w ich psychikę i uczucia, ale najważniejsze jest to, że zawsze zostawia nam nadzieję i między linijkami upycha wartościowe przekazy odnośnie życia. Ubóstwiam ją, wielbię i gdybym tylko miała taką możliwość, osobiście podziękowałabym jej za pisanie tak wspaniałych książek, które tyle wnoszą do mojego małego literackiego ja.

Nieoczekiwane zdarzenia, fale emocji i szokujące zakończenie. Autorka po raz kolejny doprowadziła mnie do łez i uderzyła w najczulsze struny.

Poruszająca historia o trudnych wyborach, śmiertelnej chorobie, matczynej miłości, duchowej przemianie, życiu, śmierci…

 
Oglądałam również film, jednak jak zwykle o wiele bardziej podobała mi się książka. Film nie jest zły - nie można odmówić mu pięknych scen i klimatu, jednak powieść jest o niebo lepsza. No i w ekranizacji jest inne zakończenie, co do którego wciąż mam mieszane uczucia. Ale warto go obejrzeć, choćby ze względu na kilka świetnych scen.
 
 
 
A na koniec piękna piosenka, którą możemy usłyszeć w filmie. Uwielbiam ją ♥

 
 
 
 

 


2 komentarze:

  1. Oglądałam ekranizacje tej książki i byłam nią bardzo poruszona, dlatego chętnie jeszcze raz wrócę do ,,Bez mojej zgody'', tym razem w wersji papierowej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Picoult, a przygodę z jej twórczością zaczęłam właśnie od tej książki. Również oglądałam film, ale zgodzę się, że książka dużo lepsza. :)

    OdpowiedzUsuń